przez Arneun » 16 Sie 2020, 01:59
Ugh... here we go again, ale w sumie o SW Tartakowskiego za dużo się nie wypowiadałem jeszcze...
Irytują mnie. Nie jakoś super bardzo, ale irytują. Za dużo widzę w nich Samuraja Jacka (oczywiście wiem czemu), ale oprócz tego - to jest jedna z nielicznych produkcji w SW które wysadzają te resztki spójności Mocy (a moje podejście do spójności Mocy jest chyba całkiem dobrze znane). Owszem są tam sceny które mi odpowiadały, tylko... te parę scen które są uznawane za kultowe moim zdaniem nie powinna się tam znaleźć.
Głównym zarzutem jaki mam to ilość i jakość akcji na ekranie. Mianowicie Clone Wars czerpie bardzo dużo z popularnej w kreskówkach zasady "ma się dziać dużo, bardzo wyraźnie a postaci dzielimy na niszczące dosłownie wszystko na swojej drodze i mięso armatnie (zwykle to złe)".
Sceną która idealnie podsumowuje moje zarzuty jest pięknie animowany Mace Windu (a.k.a. jedyna rola Samuel L. Jacksona w której nie sugeruje on co ktoś robił ze swoją matką) dokonujący zniszczeń na droidach typu B2... pięściami.
A jedną z najpopularniejszych scen stamtąd jest oczywiście walka Genarała Grievousa z Jedi, nad którą chciałbym się popastwić przy okazji wyładowując trochę irytacji:
Zaczyna się właściwie od radosnej przemowy Ki-Adi-Mundiego, z której właściwie zamiast czegokolwiek sensownego i pasującego dostajemy uderzenie w widza "Focus, we are Jedi", nie nie żadne "moc jest z nami", "Moc jest w nas silna", nie... głupia wypowiedź w stylu "jesteśmy bohaterami, wygramy" porzucająca wartość dla otaczających postaci na rzecz wartości dla widza.
Zaraz potem dostajemy budowanie napięcia przeciwko któremu właściwie nie mam za dużo, zakończone pojawieniem się Generała Blaszaka na ekranie poprzez... Zdeptanie spanikowanego Jedi. Co jak się nad tym zastanowię chyba jest jedynym miejscem w całym SW zawierającym spanikowanego, w pełni wyszkolonego rycerza... w ramach dobicia wspomnę tylko, że Pan Blaszka ma chyba w nogach zamontowane wysoce efektywne spalarki, bo nasz panikarz dosłownie wyparował.
I przeszlibyśmy od razu do pojedynku gdyby nie moment... moment, chwila, czy on właśnie stroszy pióra? A nie tylko prezentuje metalowe płytki... I... zaraz, czy nie te same płytki chronią jego serce i korpus...?
Dalej mamy pakiet mistrzów naparzający się na zmodyfikowane latarki z Grievousem odpalającym wirowanie kadłuba (wniosek - jedną z istotniejszych składowych robocika jest pralka). Ki-Adi-Mundi dostaje na sobie skupienie wysiłków Chodzącej Pralki z Latarkami (dobra, to ma sens bo podobno jeden z lepszych szermierzy w Zakonie) i... generalnie reakcją pozostałych Jedi jest "potruchtam za nim i popatrzę co się stanie". Chwilę później Praleczka dostała najwyraźniej alert o kończącej się baterii, bo zamiast dalej się kręcić przechodzi do akrobatyki... I to jest ten moment kiedy dowiadujemy się, że dalej ma odpalone tylko dwa ostrza, którymi teraz żongluje... Czyli jak dostawaliśmy ujęcia w których Stożkogłowy Mistrz broni się przed oboma... Praleczka była odsłonięta od pleców...
Ok... Nie wymagam super dużo od choreografii, zwłaszcza w kreskówkach... ale... moment, czy on stoi na rękach... co niby ma mi to pokazać, że jest sprytny? Że ktoś pomyślał przy projektowaniu; i ręce, i nogi mają wiele przeznaczeń?
Radosnego ataku dwoma mieczami z wyskoku nawet nie skomentuję... Odsłonił się i to grubo. Ale najwyraźniej mógł, bo żaden z Jedi nie był na tyle sprytny, żeby go zatrzymać Mocą jak na nich leciał chwilę później... po tym jak już Mundi wpadł na pomysł użycia Mocy... I somehow lecąc poziomo wylądował między nimi od góry...
Dostajemy Jedi który wydawał się względnie kompetentny w machaniu mieczem używającego miecza jak pałki, i przez co ginie... well... nie wiem co tu się stało, RIP Futrzak.
Dostajemy Gwałt na prawie zachowania pędu (jednocześnie wytłumaczenie - zawsze zakładałem, jak Jedi robili podobne sztuczki, że odpychają obie przecięte części Mocą - zgadnijcie co? Blaszak nie ma Mocy).
Potem dostajemy nauczkę dlaczego nie powinno się podchodzić bez gardy do kogoś, kto przed chwilą udowodnił, że może w pełni sprawnie korzystać z nóg jako kończyn... A mówili, że Jedi mają refleks... najwyraźniej mózgów też nie.
Aayla Secura przypomina sobie, że wypadałoby zrobić coś więcej niż stać, więc skacze... w odróżnieniu od ShaakTi, która dalej wygląda niczym zaskoczony pikachu. Zaczynam wierzyć, że i ona i Mundi maja użycie Mocy na cooldownie... Oh, wait, to nie RPG.
Blaszak, zamiast dobić, robi obu darmowy przelot (ktoś przebił Ryanaira z cenami lotów). Blaszka pokazuje, że ma zminiaturyzowane wirniki od pralek też w łapkach... Czemu żadne z nich nie zrobi tego co Kenobi w RotS? Albo tego co Kanan w Rebelsach? Zaczynam wierzyć, że miecze Inkwizytorów miały być skuteczne, bo Jedi mieli wbudowany strach przed wiatrakami. Mundi zostaje wykopany, ShaakTi wypchnięta zamiast zabita...
O, Blaszak wylevel-upował do stylu żurawia z mieczami... super, teraz ma tylko jeden punkt kontaktu z podłożem - swoją drogą, w takim układzie przemieszczanie się musi zabawnie wyglądać: "Come back, Jedi scum, I'm hopping to you!". Więc Mundi korzysta z okazji i zaiwania Blaszce latarkę... czemu Blaszka nie wpadł na pomysł żeby jej użyć?
I... Mundi najwyraźniej jest uratowany przez klony które wzięli się nie wiadomo skąd... (wszystko otoczone przez blaszaki)... ale moment... taaaak, klony przerzuciły się na ostrą amunicję, nie to co wystrzeliwanie świetlówek z luf.
Chwilę później kanonierka przegrywa konkurs na spojrzenia z Blaszką decydując się na ostrzelanie. Na szczęście Blaszka ćwiczył w platformówkach, więc to dla niego nie problem.
Mundi nieobecny przez pół walki bez dobrego powodu dopiero teraz ogarnął, że chce mu się walczyć i następuje ewakuacja.
Dostajemy scenkę z ocalałymi. Kurtyna.
Nie jestem pewien czy gdyby w TCW podczas zabijania Nahdara Vebba Grevious użył miecza zamiast blastera, to nie byłby jego najlepsze pokazane na ekranie zabójstwo (zwłaszcza, że w ramach samego TCW jest ustalone, że MagnaGuardzi są dosyć poważnymi przeciwnikami, jak jest ich więcej niż jeden, a Kalamarianin pozbywa się co najmniej paru).
W każdym razie... Clone Wars nie dało rady przekonać mnie do siebie i nie o taką kreskówkę jestem fanem (tak, jedyna sensowna kreskówka w SW to ta, w której pojawił się po raz pierwszy Boba).
Ostatnio edytowany przez
Arneun, 28 Kwi 2021, 01:10, edytowano w sumie 1 raz
"Come winter, come slaughter
The right to existence has been won
Come falling star or scorching flame
Worlds will survive, life finds a way "