Su'cuy, vode!
A więc:
Prace nad zbroją zacząłem około początku Maja. Szło to mniej więcej tak:
Zacząłem od hełmu, chcąc mieć najbardziej rozpoznawalną część Mando zbroi. Bazę stworzyłem za pomocą kartonów i tektur, w większości ordynarnie sklejonych ze sobą za pomocą taśmy klejącej. Wyglądało to tak:
Następnie na całość dałem żywicę poliestrową, przy okazji się nieźle wkurzając, gdyż materiał ten nie chciał ze mną zbytnio współpracować. Ale jakoś się udało, przynajmniej buy'ce zyskał jako-taką sztywność, a jednocześnie nie stał się zbytnio ciężki. Zdjęć z tego etapu robienia zbroi niestety nie posiadam, ale upaćkany ciemnozieloną mazią hełm nie był jakimś zachwycającym widokiem.
Po częściowym starciu / obcięciu zbytnio wystających "ogonków" z żywicy, postanowiłem zaszpachlować hełm, a potem od razu go zamalować, myśląc że lakier w sprayu zakryje wszystkie małe niedoskonałości pozostające po wyszlifowaniu.
Niestety, myliłem się. Lakier wręcz
zaakcentował wszystkie niedoskonałości (więc pamiętajcie dzieci, nigdy nie malujcie sprayem "tak średnio" wyszlifowanego buy'ce
).
Postanowiłem więc jeszcze raz przejechać szpachlą po hełmie, a potem jeszcze użyć gipsu, aby wszystko ładnie wygładzić.
Pamiętając moje błędy, zdecydowałem się też użyć zwykłej farby z puszki. Spray'em zrobiłem tylko fragmenty (te czerwone). I wyszło to tak:
A z tył:
OK, no nieźle, jak na pierwszy raz. - próbowałem się tłumaczyć.
Jednakże, po pewnym czasie spędzonym przyglądając się mu, zacząłem dostrzegać pewne wady.
Po pierwsze, antenka Rangefinder'a. Była z kartonu, wyginała się, generalnie była brzydka. Więc ją zamieniłem na porządną antenkę z dwóch kawałków PCV 3 mm. Lepiej.
Nadal jednak miałem wrażenie, że czegoś mu brakuje...
A, no tak. Wash.
No i to wygląda teraz tak:
Podczas, gdy hełm przechodził przez swoje ostatnie fazy washowania i wymiany antenki, zabrałem się za płytki na kamizelkę:
Chyba każdy to widział w swoim życiu...
Mając babcię krawcową, problemu "a kto mi uszyje kamizelkę?" praktycznie nie miałem.
I tak to wyglądało po pomalowaniu, washnięciu i przyrzepowaniu płytek: (pistolet, jaki widać na zdjęciu, był zrobiony "na szybko" na bazie jakiejś chińskiej podróby. Był to ten sam model, jaki ma Yuri [lub jego podróba
].).
Słit focia robione smartfonem (więc sorry za jakość):
Mając buy'ce i kamizelkę w stanie OK, zająłem się bronią.
Zdecydowałem się na podwójne Westary-35:
Fragmenty białe zostaną pomalowane na ciemny szary:
Jednocześnie zabrałem się za karwasze. Zdecydowałem się na customy, gdyż Fettowskie działają głównie w oparciu o jego jetpack, a ja takiego nie posiadam i posiadać nie zamierzam. Na razie mam z nich tyle zrobione:
W lewym kom'rk'u zamontowałem stary telefon dotykowy typu Samsung Avila. Natomiast te końcówki zewnętrznych luf w prawym to fragmenty kranu. Oba karwasze będą pomalowane na czerwono.
Parę dni temu zabrałem się też za pancerz na ramiona.
Są już pomalowane pierwszą warstwą na szaro, lecz farba właśnie schnie, więc fotki wstawię za parę dni.
Oprócz tego, mam z PCVki wycięte, wygięte i pomalowane wszystkie płytki na nogi oraz najajnik. Rzepy do części parzystych są w procesie bycia przyszywanym przez babcię-krawcową do kombinezonu.
Natomiast najajnik mam już zrobiony. Rzepy na "trójkąciku" + pas podtrzymujący całość.
OK, to na tyle z tego, co mam zrobione i aktualnie robię.
Posiadam dużą czerwoną pelerynkę, lecz czeka ją jeszcze jakiś battle damage, oraz girth belt, który jednak na razie wygląda jak zwykły splot kilku sznurków na płasko.
W najbliższym czasie (czwartek lub piątek) powinny już być gotowe nogi (oprócz washu), więc wstawię zdjęcia, gdy to się stanie.
A póki co, to mnie czekają jeszcze kabury, ładownice, dokończenie
karwaszy 13, girth beltu, no i muszę w ogóle kupić buty. A w nieco dalszej przyszłości planuję zdobyć skądś miecz i zrobić Verp'a.
OK, to by było na tyle. Vor entye za uwagę. T