Jorhaa'yaim

... No, to już wiemy, choć spora część fandalorian nad tym boleje. Sam Jeremy Bulloch powtarza, że fajnie było by gdyby poprzez zastosowanie odpowiednich ujęć nawet w AotC nie ukazać twarzy Boby. Faktycznie było by to miłe, dalece bardziej chwytliwe i w ogóle, ale biorąc pod uwagę genetyczne pochodzenie Boby można się spodziewać że wyrośnie na Temuerę Morrisona.

Zostało nam jednak kilka tajemniczych elementów w Gwiezdnej Sadze. Przykładem jest chociażby imię Imperatora Palpatine'a, czy pochodzenie Yody. My, fani - wiemy że tego nie wiemy, a twórcy SW starają się temat omijać. Jeżeli jednak spojrzeć na sprawę z punktu widzenia mieszkańca Uniwersum to nie sposób było by zachować takich spraw w tajemnicy.

Moje pytania do Was:

* Znacie jeszcze jakieś inne nie wyjaśnione zagadki?
* Czy znacie przykłady w których ciężko jest się wywiązać twórcom z podtrzymania tego stanu niewiedzy?
* Jak wyobrażacie sobie zachowanie tajemnicy z punktu widzenia mieszkańca wszechświata Gwiezdnych wojen?

Ot, taki luźny temacik.

Nie wiadomo skąd wzięli się pacyfiści na Mandalore. (Tak, to sarkazm) Nikt nie wie jak to się stało że potężni wojownicy zostali wyparci przez pokojowo nastawionych cywilów.

Co do twórców to tu i tak nie ma się czym przejmować bo twórcy TCW (czytaj Dave Filoni) nie biorą kanonu pod uwagę.

A sami mieszkańcy galaktyki pewnie o wszystkim wiedzą ale i tak nie przywiązują wagi do takich rzeczy.

Gajowy napisał(a):Zostało nam jednak kilka tajemniczych elementów w Gwiezdnej Sadze. Przykładem jest chociażby imię Imperatora Palpatine'a, czy pochodzenie Yody.

Lucian. Lucian Palpatine... prawda, że brzmi dumnie. Ewentualnie... Czesiek... (pozdrowienia dla fanów "Demonów Wojny według Goi")

Yoda... no cóż, ogolili go trochę...
http://www.digart.pl/praca/6259644/moc_ ... _mna_.html


A Boba (zdejmując hełm z figurki lego...) też wiem jak wygląda

Araxuss napisał(a):Nie wiadomo skąd wzięli się pacyfiści na Mandalore.

Wiadomo. Żródła o tym mówią.

Tajemnice, coś do obgadania? Dla mnie (i dla Hash) tajemnicą jest sposób w jaki RC byli przydzielani sierżantom.

Kal dostał:
RC-1133 "Taler" (Theta Squad)
RC-1134 "Vin" (Theta Squad)
RC-1135 "Jay" (Theta Squad)
RC-1136 "Darman" (Theta, potem Omega)
RC-1309 "Niner" (Najpierw Lambda, potem Omega)
RC-8015 "Fi" (Omega)
RC-8028 "Two-Eight" (Lambda)

Vau dostał:
RC-1138 "Boss," Sergeant (Delta Squad)
RC-1140 "Fixer" (Delta Squad)
RC-1207 "Sev" (Delta Squad)
RC-1262 "Scorch" (Delta Squad)
RC-3222 "Atin" (Omega)

Pytania: Czemu Delty będące drużyną_od_zawsze są tak pomieszane numerkowo? Thety mają numerki kolejne.
To smo pytanie o Lamdba, czemu Niner i Two-Eight byli w Labbda razem, jak jeden ma 1309 a drugi 8028?
Ciekawe...

Wynika z tego że WAR musiał być niezły bałagan, żeby nie wyrazić się mniej przyzwoicie

No cóż logistyka odpowiadała pewnie na zapotrzebowanie, trudniejsza batalia, większy odsiew większe zamówienia, stąd Ci co zostali z mniejszymi numerami stają się weteranami...a nowi mięsem armatnim. ( i pętla) Garnizony nie raz współpracowały razem w zależności od trudów zadania. Tak mi się zdaje nie jestem taktykiem ani batalistą, przyjmuje to na zaburzoną logikę.

Ara, ale Oni ich dostali na samym początku do szkolenia, jak mieli ze 2/4 (2 metrykalnie, 4 biologicznie) latka. : p Więc to co mówisz może mieć sens w przypadku elitarnej jednostki skupiającej weteranów, że więcej tam było klonów które do służby weszły już na Geonosis, a nie rok po tejże bitwie, ale... nie dotyczy RCków. : >

Może kubły, w których oni dojrzewali Kaminoanom się pomieszały?

A tak na serio to myślę, że może na początku przydział nie był jeszcze ustalony, dopiero potem, gdy rozpoczynali szkolenie, byli dzieleni na drużyny?

Szkolenie na RC trwało długo i z tego co pamiętam nie było żadnych nowych przydziałów do tej jednostki dopiero do czasu imperium i dostaw klonów z Centaxa. Dlatego wszystkie klony-komandosi, które przeżywały kolejne bitwy wojen klonów miały mniej więcej podobny staż.

Oprócz wspomnianej 'zagadki' numerów klonów, mnie teraz zastanawia, jak bardzo powszechna była wiedza, że WAR zbudowano na genotypie Jango Fetta i jakie on miał pokrewieństwo do Boby.
Inne pytania: cóż, dla mnie niemal wszystko z Watahą Śmierci Tora Vizsli jest warte rozważania. Tak samo sprawy dotyczące szkolenia na Kamino. Jakie były relacje szkoleniowców pomiędzy nimi, z Jango, klonami, Kaminoanami, etc.

* Czy znacie przykłady w których ciężko jest się wywiązać twórcom z podtrzymania tego stanu niewiedzy?

Nie wiem, czy ciężko... wydaje mi się, że właśnie obecnie autorzy chcą robić nawiązania i wyjaśniać/łączyć wątki. Np., kiedyś o Vaderze było mało wiadomo - dlaczego stał się sithem, czemu nie wiedział, że ma syna (i córkę) etc. A teraz zaczynają rozwijać i 'tłumaczyć' jego postać, co zazwyczaj źle się kończy dla niego (nad czym ubolewam). Tak samo z Karen Traviss - nagle postanowiła zmienić stan niewiedzy ludzi o Mandalorianach i Bobie, o klonach.

hashhana napisał(a):Oprócz wspomnianej 'zagadki' numerów klonów, mnie teraz zastanawia, jak bardzo powszechna była wiedza, że WAR zbudowano na genotypie Jango Fetta i jakie on miał pokrewieństwo do Boby.

Hudu Shiv wiedział.
Ale Ghez Hokan nie.
Tylko ciężko coś sensownego z tego wyprowadzić ; d

Windu, Anakin, Kenobi wiedzieli że Jango miał klona-syna. (A więc później, Vader wiedział jakie pochodzenie ma Boba^)

W TCW w rozmowie z Hondo Boba jest jako "Syn Jango" przedstawiony - na co pirat odpowiada 'yes yes' - ciężko stwierdzić jak to zinterpretować ; d

W komiksie "Zam Wesell" w rozmowie z Zam Jango stwierdza tylko że "On nie ma matki" (co ta mylnie interpretuje chyba ; d) - sam wiec nie rozpowiadal o tym ze jest jego klonem. De facto to Kaminoanie o tym wypaplali Jedi XD

Jedyna (znana^) osoba ktorej Jango powiedzial o klonie jest Kal - a i to nie w ramach zwierzen ale ot tak wyjasniajac kwestie klonow.

Ogolnie, to wiedzieli, wszyscy albo czesc, Cuy'val Darowie, Jedi, i Dooku - > (wtajemniczeni) Separatysci.

Ale czy o tym rozglaszali? Dla separatystow to chyba nierozsadne by bylo o tym trabic "Hey, nasz przeciwnik to najgrozniejszy lowca nagrod w galaktyce!", Dobra i Szlachetna Republika tez pewnie sie tym ze klony "kogoś takiego" ja bronia, nie chwalila...

Od dzis zapewne bede zwracal w ksiazkach wieksza uwage na rzeczy mogace sie przydac do rozmowy na ten temat ; D

Jedi niemal wymarli w czasach Imperium. Boba im - ponoć - w tym pomógł.
Mandalorianie to swoi. Raczej nie bawili się w rozpowiedz-wszystkim-kim-jest-Boba-Fett.
Vader i Palpatine to osobne wątki, każdy z nich używający sekretów na swój własny użytek, ale niekoniecznie mieliby interes, by rozpowiadać o relacji JF-BF.

Jango w ogóle uchodził za znaną postać, dlatego zastanawiam się, jak szybko odszedł w niepamięć - albo jak bardzo BF bazował na jego nazwisku. A ciekawi mnie, bo np w "Punkt Przełomu', Mace zauważył, że dzieci bawią się w "Jango Fetta". Półświatek przestępczy raczej powinien o nim pamiętać też, przez jakiś czas.
Bo teraz może wyjść na to, że Boba w swojej wczesnej karierze nie dobrną na 'górę' przez zdolności, ale przez np pokrewieństwo z Jango Fettem (coś w stylu Jodo Kasta - on też uzyskiwał lepsze zlecenia, bo ludzie brali go za BF).

hashhana napisał(a):Bo teraz może wyjść na to, że Boba w swojej wczesnej karierze nie dobrną na 'górę' przez zdolności, ale przez np pokrewieństwo z Jango Fettem (coś w stylu Jodo Kasta - on też uzyskiwał lepsze zlecenia, bo ludzie brali go za BF).

...no ale jakie 'teraz' ? : D
Jak dobrze pamiętam to właśnie młodzieżowa seria "Boba Fett" opowiada o tym jak dzięki "Byciu Fettem" Boba dostaje robotę u Jabby...

Osobiście nie widzę w tym nic specjalnie złego - jechał kiedyś na nazwisku, może i tak, ale pokazał że "jest synem swego ojca", czy coś w ten deseń. Mógł dostawać zlecenia za to że miał nazwisko i ojca Jango, ale już zlecenia wykonywać musiał sam, nie ? : )