Tymczasem w ramach przygotować przedpyrkonowych wziąłem się za karwaszki i nóż do patroszenia:
Wyciąłem z HIPS-u i uformowałem cztery połówki, by złożyć z nich kompletną parę karwaszy; niestety coś jednak wymierzyłem źle i dwie połówki złożone razem były zdecydowanie za duże, jak na moje przedramiona, nawet w czarnej skórze
Stąd karwasze w ich obecnej formie obejmują kończynę jedynie z trzech stron (przód i boki), od tyłu są odsłonięte. Muszę na razie to jakoś przeboleć, pomyślę nad tym, jak zaprojektować płyty, które uzupełnią luki (być może będzie to kilka płytek nachodzących na siebie).
Karwasze nie są już mocowane na taśmę
Tu rolę interfejsów spełniają paski z gumowych taśm. Nie miałem niestety czasu, by dopracować karwasze na tyle, by wyposażyć je we wszystko, w co chciałem, stąd jeden (prawy) jest "blank" (jedynie z białą farbą komponującą się z resztą kośćca na zbroi), a drugi (lewy) posiada w miarę proste ostrze do pomocy przy patroszeniu. Ostrze jest mocowane do karwasza na pryzmach z pianki zakrytych obudowami z płytek HIPS-owych. Całe połączenie jest częściowo podatne (formalnie rzecz ujmując: element podatny statycznie niewyznaczalny), stąd szabelka nie powinna się urwać przy walnięciu nią o coś. Ostrze jest odrobinę krótsze od moich wyprostowanych palców, stąd mając ten karwasz w użyciu jestem w stanie np. obsługiwać przyciski/przełączniki/włączniki na ścianie.
(Strasznie mi ten nóż na karwaszu przypomina łyżwę, ale nic na to - przynajmniej teraz - nie poradzę
).
Płytki na nadgarstki z Solca Kujawskiego tym razem w roli płytek na dłonie. Zobaczę, jak się sprawdzą.
W ciągu godziny wykonałem wczoraj również widoczny na zdjęciu nóż do patroszenia. Przycięty (plus sfazowanie krawędzi) HIPS, rączka i jelec z pianki owiniętej (oklejonej) skrawkami skaju i paskami prawdziwej czarnej, włoskiej skóry, ostrze (z powodu nagłego zbraknięcia srebrnej farby
) oklejone z obu stron dwukrotnie folią aluminiową, krawędzie ostrza pomalowane na biało, by zamaskować czarne fragmenty niepokryte folią. Folia niestety trochę zmarszczyła się i nabąblowała (niewiele, ale jak się z bliska przyjrzeć, to widać), więc nóż został przybrudzony przy pomocy "ciaprania" czarną farbą akrylową i rozcieraniem jej chustką. Krawędź tnąca pozostała czysta. Aby było "symetrycznie", upaprany został również nóż przy karwaszu.
Nóż do patroszenia bezproblemowo mieści się w pochwie na strzykawę (zamiast strzykawy). I ten nóż, i nóż karwaszowy są wykonane z symetrycznych części odciętych od płyty naplecnej, stąd mają zbliżony kształt.
Do skończenia pozostała naprawa zaczepu peleryny, malowanie i montaż płyty naplecnej, przegląd mocowań płytek na buty, domalowanie kośćca na naramiennikach i uzupełnienie gąbki w hełmie. I chyba tyle, z tym co mam, powinienem jakoś wyglądać na Pyrkonie...