Ja wiem, że Vau nie jest psychopatą (choć i tak ma swoje skrzywienia z dzieciństwa) - ale chodziło mi o to, że wielu go za takiego ma. Nie mówię tylko o fanach (a pamiętam jak dużo osób marudziło po Potrójnym Zerze, jaki to Walon jest zły i wredny i jak skrzywdził biednego Atinka, bla bla bla), ale i o postaciach z książki. Ich sposób widzenia go, zmienia się rzecz jasna, jak go lepiej się pozna. [nie wiem jak Montross, ale Vau znał mydło XDD]
Immo napisał(a):Arla przeżyła, ale się nią "zajęto", więc obstawiam, że albo się nad nią pastwili, albo zrobili coś, co miało ją zabić, ale nie zabiło, np. wrzucenie do studni lub zrzucenie z klifu. Skończyła w wariatkowie za mordowanie ludzi, więc tak czy siak została skrzywdzona. A matka Fetta... Co, może miała jeszcze podkasać kieckę i zaproponować, żeby najpierw ją zgwałcili, a potem zabili? Wiadomo było od początku: albo DW albo ona.
Dla mnie, jeśli Vizsla nie chciałby zostawiać świadków, to by ją po prostu zastrzelił, a nie babrał się w może umrze, a może nie... a akcja jej matki jest zrozumiała, że chciała bronić rodziny, ale to ona pogorszyła sprawę. Zastrzeliła jednego, gdzie oprawców było więcej i myślała, że to pomoże? Wiadomo przecież, że jak jest nabuzowana banda facetów, a ktoś strzeli, to zacznie się rozruba. W ogóle trochę dziwne, że DW nie wpadła od razu sprawdzić chatę, czy nie ma innych ludzi, ale to już raczej twórcy tu dziwnie podeszli do tego.
Immo napisał(a):Co do honoru - nie mówię o honorze w walce z Mandalorianami, tylko o honorze (a raczej jego braku) przy zabijaniu niewinnych i bezbronnych ludzi.
Swoją drogą, abstrahując od wali z Mandalorianami, czym była Wataha śmierci? Grupą piratów, nic więcej.
Hm... mi DW zawsze wydawał się być klanem Vizsli, Mandalorianami, którzy mieli dość swojej sytuacji - a kto wie jak ona na prawdę wyglądała. A co do honoru, wspomniałeś wcześniej o Canderousie Ordo - nie grałam w KOTORa, a co najwyżej znam jego historię z wookie, ale czy to nie on sam mówił: "I've killed many people. I can't say I'm proud of it, but I have. Criminals, competitors, businessmen, police… women, children…"?
Jakąkolwiek by Mando nie wybrali drogi, będąc najemnikami, czy najeźdźcami, zawsze będą cierpieć na tym niewinni i bezbronni.
Immo napisał(a):I na koniec: wcale nie uważam, że Vizsla był zły. Ja tylko uważam, że był stuknięty, a ludzie, którzy za nim poszli, albo tego nie chcieli widzieć, uznając, że jego wizja jest niezła, albo nawet marzyli o tym, żeby pewnego dnia go odstrzelić i zastąpić. To tak, jak z Hitlerem. I wcale nie twierdzę, że w DW byli sami źli. Niektórzy byli po prostu butni.
Jeszcze jedno, co do samego Vizsli. Nie uważam go za postać szczególnie fascynującą właśnie dlatego, ze jest po prostu furiatem i wpisuje się w archetyp typowego wroga superbohatera. Innymi słowy - nie jest specjalnie oryginalny. Montross też szczególnie nie zachwyca. Walon Vau jednakże - to jest facet-zagadka, znacznie bardziej złożona osobowość.
Ale nie martw się, jak widzisz, zgadzam się z Tobą w jednej kwestii: za mało jest źródeł.
Może inne źródła pokazałyby inną jego naturę. Może jego zachowanie wynikało z tego, że i jego ktoś kiedyś skrzywdził? Może się okazać, że, powiedzmy, jego ojca zabili jacyś idioci, których przyjęto w grono Mnadalorian w myśl cin vhetin (dlatego potem znienawidził tę zasadę i uznał ją za największy problem*), którzy okazali się po prostu jakimiś maniakami mordowania. Może była wrażliwy i bardzo kochał dzieci, a 30% dochodów z łupieżczych wypraw dawał na sierocińce. A my nic nie wiemy o tym. Ale póki jest jedno źródło, wszystko wskazuje na to, że był płytkim, obsesyjno-kompulsywnym draniem.
*czemu właściwie się nie dziwię, bo też nie jestem przekonany o słuszności "grubej kreski" stawianej w życiorysie każdego nowo przyjętego w grono Mandalorian gościa... Dzieci to co innego, ale dorośli?
Nigdy Vizsla, ani DW nie kojarzyli mi się z Hitlerem,czy nazistami, więc średnio widzi mi się, żeby jego ziomkowie chcieliby go zabić. I masz racje, równie dobrze on i jemu podobni mogli mieć naprawdę zjechaną przeszłość, która sprawiła, że byli tacy jacy byli. I zawsze mi się wydawało, że Vizsla miał właśnie podejście negatywne do dorosłych ludzi, którzy dołączali do Mando. Jak by nie patrzeć, Mereel był uznany za przestępce i wypędzony z planety, zanim doszedł do Mandalorian. A dzieci, jako nowe pokolenie wojowników, są potrzebne, zwłaszcza, jeśli DW chciała prowadzić najeźdźczy tryb życia. (przy okazji - może Mereel zabił kogoś ze strony Vizsli i stąd raczej Vandetta - zamiast Wojny Domowej)
I to jest największy problem, jak dla mnie, z Open Seasson - że to jedyne, dość wybiórcze źródło tego wszystkiego. A fakt, że Vizsla jest widziany właśnie jako "typowy zły" jest, cóż, smutne. Bo historia tego konfliktu ma naprawdę duży potencjał, tylko, że nikt go nie chce wykorzystać...
Zdominowaliśmy tą dyskusją cały topic XDD