przez Immo » 27 Sty 2010, 16:35
A jak na to patrzę teraz, to wszystko zaczyna układać się w pomyślnym kierunku: mamy Strażnika Śmierci, którego mdli na widok pacyfizmu na Mandalore.
Stare źródła mówiły o Mandalorianach przeciwko Republice w Wojnach Klonów. Oraz o Protektorach, którzy mieli dośc okupacji wojsk Imperium na Mandalore.
"Średnie" źródła - o grupie Protektorów stworzonej przez Spara oraz o Shysie i Dali, którzy byli wraz z nim. Te same źródła mówiły też o ex-Strażnikach, którzy przyłączyli się do Protektorów oraz o tym, że była Mandaloriańska Wojna Domowa i Cuy`val Dar.
Zatem, można to gładziutko połatać tak:
Od iluśtam lat na Mandalore jest pacyfizm jako forma choroby społecznej. Przeciwko temu buntują się Prawdziwi Mandalorianie - chcą być honorowymi najemnikami, a nie tylko farmerami. Straż Śmierci uważa, że to za mało. Po co być honorowymi, skoro kiedyś mieli galaktykę u swych stóp! Więc wybucha Mandaloriańska Wojna Domowa, która - wbrew nazwie - rozgrywa się z dala od domu. Mandalorianie na Mandalore są farmerami i pacyfistami, mają tych swoich arystokratów. Mandalore jest osobą, która prowadzi Mando na wyprawy wojenne. Jest to Jaster. Zatem mamy jakby dwa państwa: Mandalorian pacyfistów na planecie oraz diasporę wojowników. W końcu ginie 3/4 diaspory (Korda, potem Galidraan). Gdy Jango wraca, pierwsza fala Straży Śmierci zostaje również pokonana. Pozostali członkowie Straży uciekają na Mandalore, gdzie spiskują wraz z Pre Vizslą - chcą przywrócić stare tradycje. Tymczasem cęść tej 1/4 diaspory, która przeżyła Wojnę Domową, zostaje zebrana przez Jango, który tworzy Cuy`val Dar. Niechętnie, ale zaczynają oni tworzyć Wielką Armię Republiki na Kamino. Wybuchają Wojny Klonów. Wielu z Cuy`val Dar porzuca tworzenie armii klonów i działa na własny rachunek jako najemnicy, po staremu. Spar dezerteruje z WAR, leci na Mandalore, gdzie chce zaprowadzić stary - czyli przedpacyfistyczny - porządek. Robi to na własną rękę, po cichu. Satine, jako szlachcianka-pacyfistka kontaktuje się z Republiką z powodu Pre Vizsli, który już tak cichy nie jest. W konsekwencji mamy całą awanturę, którą doprowadzą do końca animowane Wojny Klonów. Strażnicy Pre współpracują z Separatystami, ale prawdopodobnie w końcu idą w rozsypkę, niektórzy uciekają na Endor, gdzie zakładają ten swój nieszczęsny bunkier i tam, przyczajeni, czekają na okazję, by znów namieszać. Tymczasem ludzie na Mandalore zdają sobie sprawę, że w obecnej sytuacji rzeczywiście może być z nimi cienko, jeśli będą pacyfistami. I tu uwaga - mam wrażenie, że okaże się, że Mando-pacyfiści zrobili tak, jak Alderaanie - ukryli spory arsenał, a nie zniszczyli go; podejrzewam, że w połowie domostw na Mandalore pod podłogą w salonie czaiły się schowki, gdzie tkwiły, z pietyzmem konserwowane, zbroje praprzodków. Spar widzi, że mieszkańcy Mandalore wykazują antypacyfistyczne nastroje i uznaje to za moment do wkroczenia na arenę. Werbuje Protektorów i tak druga fala powiązanych z Mandalorianami wojowników wspiera Separatystów. Wojny Klonów wygrywa jednak Republika, przeistaczająca się w Imperium, które zaczyna okupować Mandalore - by ukarać Mandalorian za stawianie się oraz by zdobyć beskar. Spar, Shysa i Dala zostają najważniejszymi Mandalorianami, którzy sprzeciwiają się Imperium. Dołącza do nich też wielu z Mandalorian z Cuy`val Dar, któzy przestają traktować dosłownie swój kryptonim, a także kilku nowych, zwerbowanych po drodze. I tak dochodzimy do Marvelów i starego porządku.
Nie jest łatwo być chodzącym arsenałem. O nie. Ale przynajmniej nawet silny wiatr cię nie porwie...----Ushan Hoss----